sobota, 21 września 2013

...


To nie koniec, to początek. :-)

Dziękuję każdemu, kto tu kiedykolwiek zajrzał. Było cudnie, ale pora przyznać się, przed sobą i przed Wami, że pewna era już minęła. Uwielbiam gotować, ale nie umiem już o tym opowiadać.

Trzymajcie się ciepło i smacznie. Każdą chwilę spędzoną na blogowaniu będę wspominać najcieplej jak się da. Ściskam i pozdrawiam. Dziękuję za tych pięknych 6 lat. :-)

Hania

niedziela, 19 maja 2013

Green smoothie III.

Komu witamin, komu? Może trochę żelaza? Może magnezu? Nienie, nie handluję żadnym suplementem diety. :) Dziś proponuję tlen w płynie! Chlorofil jest jak hemoglobina. Dotleniajmy się od środka. Koniecznie! :-) Niech żyją zielone szejki!

Lecz nie tylko. Niech żyją też świeżo wyciskane soki. Ostatnio me serce skradł sok: marchew + seler + jabłko. Co prawda z lokalu, z nowego lokalu w Białymstoku o wdzięcznej nazwie 'Bułka z masłem'. :) Jednakowoż... Mam swoją sokowirówkę. Niestety nieco leciwą. zastanawiam się czy jej w ogóle używać. :) Na oko ma jakieś 30 lat. :) Ale świeże soki są takie pyszniutkie! Używacie może takich leciwych sokowirówek? Czy to bezpieczne? ;)


Dawno, dawno, dawno nie było zielonych szejków! Na szczęście mam w lodówce jeszcze dużo pysznego szpinaczku. :-) Będę szejkować aż miło. :-)

Green smoothie III
na jedną porcję

Składniki:
duża garść szpinaku
banan
łyżeczka suszonych żurawin
pół szklanki wody gazowanej (dziś zaszalałam i dałam mineralną wysokozmineralizowaną, polecam zimniutką z lodówki)
3-4 łyżki soku pomarańczowego niesłodzonego (opcjonalnie)

Przygotowanie:
Szpinak myjemy. Banana obieramy i kroimy w plastry. Do kubka blendera wlewamy wodę. Dodajemy szpinak, blendujemy, następnie dodajemy owoce i ponownie blendujemy. Przelewamy do szklanki. Można schłodzić przed podaniem.

Smacznego. :)

niedziela, 12 maja 2013

Bardzo czekoladowe cupcakes. :)

Wiosna wiosną, ale czekoladę jeść trzeba! Szczególnie tą gorzką... Tą kremowo rozpływającą się w ustach. :) Dlatego dziś przepis bardzo szybki, ale i bardzo bardzo efektowny. Stworzony na potrzebę chwili... Mimo, że za oknem tak ciepło warto jednak odpalić piekarnik. Można wyczarować naprawdę coś magicznego. Można nieco zwariować i znaleźć się na nowo. :)

Co do czekolady polecam taką minimum 70%. Oczywiście im więcej % tym lepiej. ;) Z tańszych polecam czekoladę gorzką z Wedla albo Wawel (jest też wersja biedronkowa Magnetic). Nada się każda byle dobrej jakości. Wyrobom czekoladopodobnym dziękujemy. :)


Ten przepis zadowoli tych, którzy lubią smak prawdziwej czekolady i małosłodkie klimaty jeśli chodzi o wypieki. Spragnionym większej dozy słodyczy polecam posypki cukrowe, szczególnie, że dadzą dodatkowy efekt wizualny. Jednak posypać można wszystkim. Na zdjęciu powyżej uśmiechają się do Was siekane migdały. :)

Bardzo czekoladowe cupacakes
na 12 sztuk

Składniki:
250 g mąki
130 g cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 lyżki kakako dobrej jakości
0,5 łyżeczki soli morskiej
cukier z prawdziwą wanilią
1 szklanka mleka
1 jajko
80 ml oleju

dodatkowo: tabliczka czekolady + 3-4  łyżki jogurtu naturalnego + 1 łyżka kakao

Przygotowanie: 

Piekarnik rozgrzać do temperatury 200'C. W jednej misce wymieszać suche składniki, a w drugiej mokre. Wymieszać suche i mokre. Napełniać papilotki do 2/3 wysokości. Piec 15-20 min. Studzić na kratce.

Gdy muffinki wystygną do rondelka dodać jogurt, kakao i pokruszona czekoladę. Wymieszać na jednolitą masę. Nożem do masła pokrywać każdą muffinkę warstwa masy a następnie posypać dowolnie wybranym dodatkiem np. orzeszkami, migdałami czy posypka cukrową. :)

Smacznego!

niedziela, 21 kwietnia 2013

Zrazy, najlepsze bo Mamowe. :-)

Jak wracać to z przytupem. :-) Wczoraj pizza dzisiaj zrazy. Choć zraziki są wybitnie wyjątkowe, ponieważ ich autorem jest moja Mama. :-) Ja tym razem pełnię jedynie honory fotografa oraz wielkiej fanki. Fanki, ponieważ jest to jedno z moich najukochańszych dań na świecie. Jedno z piękniejszych wspomnień z dzieciństwa. Choć tym razem mocno zaszalałam i pożarłam zrazika z roszponką, rzodkieweczką i pomidorkami. Tradycyjnie jednak polecam towarzystwo kaszy gryczanej i ogórków kiszonych. Zestaw idealny, serio. :-)


Oto moja wiosenna wariacja na temat zrazików. Zwróćcie uwagę na szpilki do zrazów. Są już w sumie zabytkowe... Spokojnie mają ze 30 lat. :-) 

Zrazy

Składniki:
nieprzerośnięta wołowina, którą łatwo będzie pokroić w cienkie plastry (tyle plastrów ile zrazów)
boczek (do 1 zraza pasek długości zraza i szerokości 1 cm)
ogórki kiszone (0,25 ogórka na jedne zraz)
chleb razowy (do 1 zraza pasek długości zraza i szerokości 1 cm)
cebula (do 1 zraza pasek długości zraza i szerokości 1 cm)
sól
pieprz
olej do smażenia
maka do obtoczenia zrazów
woda do podlewania przy duszeniu

Przygotowanie:
Mięso kroimy w cienkie plastry, każdy plaster wkładamy do woreczka foliowego i rozbijamy tłuczkiem do mięsa. Każdy rozbity plaster solimy i pieprzymy. Układamy po pasku boczku, chleb, ogórka i cebuli. Zraza zapinamy igłami do zrazów. Gdy zawiniemy wszystkie zrazy obtaczamy je w mące a następnie obsmażamy na oleju (na niezbyt wielkim ogniu) by się ładnie zrumieniły. Obsmażone zrazy układamy w garnku i zalewamy zawartością patelni (tłuszcz ze smażenia z sokami z mięsa) z odrobiną wody (chodzi o zrobienia bazy do sosu w którym się będą dusić). Polecam wrzucić do garnka także kawałeczki chleba, boczku i cebuli, sos będzie wtedy niebiański! Dusimy przez godzinę na niedużym ogniu podlewając wodą by zrazy się nie przypaliły. Dobrze jest też je w trakcie troszkę poobracać. :)

Smacznego! :-)